Spotkanie autorskie z Zofią Piłasiewicz

Spotkanie autorskie z Zofią Piłasiewicz

Co to są zimowle i dlaczego istnieją na mapach syberyjskiej tajgi? Czy żeby pozyskać scypuł należy zabijać jelenie? Jaką determinacją, brawurą i odwagą trzeba było się wykazać, by przeżyć na Syberii? Jakie granice intelektualne i fizyczne trzeba przekroczyć obecnie, aby odbyć podróż przez bezkresną tajgę i podjąć walkę z wodnym żywiołem?

Na te i inne pytania odpowiadała pisarka i podróżniczka Zofia Piłasiewicz podczas spotkania autorskiego, które odbyło się 8 maja w Bibliotece Pedagogicznej CEN w Suwałkach.

Autorka promowała swoją najnowszą publikację „Ślad tygrysicy” (2024) – tym razem powieść z wątkiem historycznym, z akcją rozgrywającą się w czasach współczesnych, przeplatającą się z wydarzeniami osadzonymi we Władywostoku w latach 1896-1897. Zofia Piłasiewicz wraz z bohaterami swojej najnowszej książki przeniosła nas w fascynujący świat syberyjskiej tajgi. Prezentowała zdjęcia z podróży odbytych w latach 2003-2015 do tego, jak sama określiła, „specyficznego kraju”. Mówiła o strachu, przekraczaniu intelektualnych granic, o sile psychicznej, o możliwości przetrwania dzięki dziko rosnącym roślinom i mnogości ryb w syberyjskich rzekach. Zafascynowana postaciami i działalnością dwóch polskich naukowców Benedykta Dybowskiego i Wiktora Godlewskiego przeniosła ich na karty powieści łącząc przyjaźnią z drugoplanowym bohaterem Michałem Jankowskim – pochodzącym z okolic Białegostoku, również polskim zesłańcem na Syberię, osadnikiem, człowiekiem sukcesu, wzorem dla Wschodniej Syberii, a może i dla całej Rosji. Wprowadzając do powieści bohaterki żyjące współcześnie – Weronikę i Wierę, które odbywają niecodzienną podróż przez tajgę, autorka zachęcała do poznania losów polskiego inżyniera Ksawerego, pracującego przy budowie Kolei Transsyberyjskiej, którego życie jest również splecione z losami Michała Jankowskiego i jego rodziny. Snuła opowieść o książce w taki sposób, aby nie zdradzić jej fabuły, a jednocześnie zachęcić do jej przeczytania. I myślę, że zrobiła to po mistrzowsku.

oprac. Zyta Boćwińska